czwartek, 23 grudnia 2021

Hymn bezradności

 




                                     Smoleński  rap 

============================
======  Hymn  bezradności ===

W  te pamiętną sobote dziesiątego roku 
Historia mego kraju utkwiła nieco z boku
Pod znakiem zapytania każdy z łezką w oku
Mnożyły się pytania - gdzie są ciała ofiar
Odpowiadam na pytania  Brak jest startu lądowania
Dlaczego biały orzeł nie wyniósł ich na skrzydłach
Tego Putin nie zrobił to zrobiła ojczyzna

W te pamiętną sobote na scenie obrotowej
Między Moskwą a Warszawą - pozwól że ci dopowiem
W te przebiegłą sobote zdziwione polskie twarze.
Gdzie się podział Kwiat Smoleński 
- wycięto go w hangarze

Będę  mówił  dosadnie . Nie jak politycy
Będę twierdził dokładnie  na faktach bez ściemy
Nie jak politycy te cmentarne hieny 
Zewrzyj szyki narodzie w powadze odwagi
Wszak Duda  pokazał król jest dawno nagi

Bóg  dopuszczał wcześniej strate czasu  niewiedzy
Każdy z nich co ma wiedzę 
Każdy znich  w rządzie siedzi

Leżeli uwięzieni zniewoleni ciemnością
Zdradzeni pod dachem swoją bezradnością
Odcięci całkowicie od bożej  opatrzności
Powiem tobie narodzie co mnie kurwa złości


W te pamiętną sobote dziesiątego roku
Wycięto Kwiat Smoleński
W hangarze na uboczu
Historia mego kraju utkwiła nieco z boku


================================================

Zespół Smoleński 15-12-2010 Przewodniczący Antonhttp://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101215/%24File/78_20101215.pdfi Macierewicz: Otwieram Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej, witam naszego gościa. Proszę o podanie imienia, nazwiska, funkcji, którą pan pełnił. Zespół zajmuje się, jak pan wie, badaniem sprawy związanej z katastrofą samolotu TU-154, lecącego 10 kwietnia do Katynia na uroczystości 70. rocznicy ludobójstwa katyńskiego, z panem prezydentem na czele. Bardzo proszę, panie dyrektorze jakie pełnił pan funkcje, jak pan się nazywa i jaka jest pana wiedza na ten temat. Pan Tomasz Szczegielniak: Dzień dobry państwu. Nazywam się Tomasz Szczegielniak. Do dnia 30 listopada 2010 r. pracowałem w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na stanowisku głównego specjalisty w gabinecie, ostatnio w gabinecie szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Od dnia 1 lutego 2009 zajmowałem się organizowaniem wyjazdów krajowych prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz ministrów w kancelarii, w Kancelarii Prezydenta. W tym roku na początku stycznia powołany został formalnie Zespół do spraw organizacji wyjazdów krajowych, na czele, którego stanęła pani Katarzyna Doraczyńska i ona została przez pana prezydenta wskazana jako osoba, która miała zajmować się i współkoordynować przygotowania do wizyty w Katyniu. I w związku z tym, że byłem jej podwładnym również w pewnym zakresie uczestniczyłem w tych, choć w drobnym zakresie w przygotowaniach do tej, do tej wizyty. Brałem udział w kilku spotkaniach, w kilku naradach, jak również współorganizowałem wspólnie z panem przewodniczącym Przewoźnikiem materiały, które miały być rozdane uczestnikom wizyty w Katyniu. Pracowałem nad programem spotkania pana prezydenta z Polonią w Smoleńsku, jak również przygotowywałem upominki i materiały, które miały być tam rozdane czy wręczone przez pana prezydenta uczestnikom, uczestnikom tego spotkania. To jakby ogólnie, ze szczegółów byłem tego dnia feralnego, nieszczęsnego dnia, w dniu 10 kwietnia na lotnisku na Okęciu. Także wszystkie te osoby, które wsiadły do samolotu praktycznie, ze wszystkimi miałem kontakt, wszystkim wręczałem, mówię wszystkim, bo było nas kilka osób, więc wszystkim w parę osób wręczaliśmy materiały, sprawdzaliśmy na listach czy, kto się zgłosił, kto się nie zgłosił. 2 To tyle tytułem wstępu. Myślę, że więcej informacji mogę udzielić po pytaniach, które otrzymam. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Dziękuję najmocniej. Jak pan wie, istnieje bardzo dużo, funkcjonuje publicznie bardzo dużo różnorodnych teorii, wśród nich jest także taka, dotyczących samego przebiegu, powodów i związanych z tą tragedią. Wśród nich istnieje też taka, która twierdzi, że w ogóle nie wprowadzono do samolotu osób, które leciały, że nastąpiło uprowadzenie wcześniejsze. No jak mówię, są różnorodne, różnorodne teorie, także te. Rozumiem, że pan był na miejscu na lotnisku i może pan zapewnić, że wszyscy wsiedli do samolotu. Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, byłem na miejscu. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Na Okęciu, mówię o lotnisku na Okęciu. Pan Tomasz Szczegielniak: Na lotnisku na Okęciu. I mogę zaświadczyć, że wszyscy po za panią zastępcą Gabinetu Prezydenta panią Zofią Kruszczyńską-Gust wsiedli do samolotu. Wsiadł również do samolotu pan prezydent, co prawda widzieliśmy to z pewnej oddali, z terminalu, z jakiś 100 metrów. Mówię my, czyli pracownicy Kancelarii Prezydenta, którzy byli na lotnisku. Widzieliśmy jak podjeżdża pan prezydent wraz z obstawą BOR-u do samolotu i wsiada do samolotu. Jakby na potwierdzenie tego również, ponieważ zrobiliśmy zdjęcia komórką BlackBerry, kolega zrobił. Mamy takie zdjęcia prezydenta wsiadającego do samolotu, jak również tego samolotu przed wylotem. Zresztą one były chyba publikowane w mediach, z tego co wiem. Przewodniczący Antoni Macierewicz: A czy mógłby pan powiedzieć, czy widział pan przyjeżdżające osoby na Okęcie? Mówię o tym dlatego, że z kolei inna z istotnych kwestii podnoszonych w związku z tym wyjazdem, a składa odpowiedzialność na pana prezydenta ze względu na późny przyjazd na lotnisko i obarcza za cały późniejszy przebieg wydarzeń pana prezydenta. Wskazując, że gdyby nie to spóźnienie to samolot by trafił na inną pogodę, na inną sytuację, nie byłoby takiego pośpiechu, nie byłoby nerwowości i w konsekwencji przebieg katastrofy byłby inny, być może nie tak tragiczny. Pan Tomasz Szczegielniak: 3 Znaczy trudno mówić o spóźnieniu pana prezydenta. Odlot samolotu był zaplanowany na godzinę 7. Pan prezydent, z tego co pamiętam, tam stawił się około 7.08, 7.09. Podjechał samolot, podjechał samochód pod, bezpośrednio pod samolot, bo tak pan prezydent podjeżdżał. O 7.17 samolot wystartował, dokładnie to pamiętam, bo o tej godzinie wysłałem sms-a pracownikowi Kancelarii Prezydenta, który był na miejscu, na lotnisku w Smoleńsku. Zaczął kołować, 7.23 mniej więcej wystartował, z tego co pamiętam. Jeśli chodzi o sam lot, to on był zaplanowany 7 start, 8, 30 czasu polskiego lądowanie, więc znając okoliczności czy godzinę tragedii można powiedzieć, że nie było spóźnienia. Zresztą moim zdaniem trudno mówić o spóźnieniu się prezydenta na swój samolot, bo jakby to samolot jest do dyspozycji prezydenta, nie prezydent do dyspozycji samolotu. To tyle mogę w tej sprawie powiedzieć. Natomiast jeśli chodzi o osoby, które towarzyszyły panu prezydentowi, one były, one były wcześniej, nawet dużo wcześniej. My byliśmy tam po godzinie myślę, już z tego co pamiętam, po 5. Była tam już pani poseł Natalli-Świat na przykład, jako jedna z pierwszych. I tak widziałem te praktycznie wszystkie osoby, które, które tym samolotem leciały, jak wchodziły na terminal, na ten i szły do samolotu. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ja za chwileczkę oddam, oddam głos pozostałym. Ale jeszcze przed tym chcę spytać o kwestię związaną z przyjazdem pana prezydenta. Czy pan widział podjeżdżającego, podjeżdżający samochód pana prezydenta? Pan Tomasz Szczegielniak: Tak jak powiedziałem, widziałem z pewnej odległości, to znaczy sprzed tego terminalu pod który podstawiany jest samolot rządowy dla prezydenta czy dla premiera, czy dla innych ministrów. To jest około 100 metrów i widziałem podjeżdżający samochód wraz z obstawą BOR-u. Przewodniczący Antoni Macierewicz: A widział pan wysiadającego pana prezydenta? Pan Tomasz Szczegielniak: Widziałem osoby wysiadające z tego samochodu. Przewodniczący Antoni Macierewicz: O, właśnie. A mógłby pan powiedzieć, kto wysiadł z samochodu pana prezydenta? Pan Tomasz Szczegielniak: Wydaje mi się, tak jak mówię, to była pewna odległość, więc jakby stuprocentowej pewności nie mogę mieć, że to był pan prezydent. Natomiast, tak jak powiedziałem wcześniej, zrobiliśmy, czy kolega zrobił zdjęcie, zdjęcie tego momentu, kiedy podjeżdża 4 prezydent i z sylwetki, która jakby wysiada z tego samochodu i idzie, idzie po schodach, wydaje się, że jest to prezydent wraz z małżonką. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Pytam dlatego, bo istnieje taka, taka relacja, która mówi, że w samochodzie pana prezydenta przyjechał również pan marszałek Szmajdziński. Czy pan coś na ten temat wie? Pan Tomasz Szczegielniak: Wydaje mi się, że nie, ale nie mam pewności. Tak jak mówię, ponieważ pan prezydent po, po, zazwyczaj było tak, że pan prezydent przyjeżdża na samolot jako ostatni, jako ostatni wchodzi, więc osoby, które nie leciały samolotem muszą się oddalić wtedy w tym momencie od samolotu i mogą to obserwować z pewnej, z pewnej odległości. Ale z tego co mogłem obserwować wydaje mi się, że, ale nie mam pewności tutaj, że wchodził tam pan prezydent, małżonka prezydenta, no i obstawa. Przewodniczący Antoni Macierewicz: I ostatnia, i ostatnia już, już w związku z tym kwestia, związana z samym, z samym tym, z tamtym przylotem. Istnieje też relacja mówiąca, że pan prezydent nie był ostatnią osobą, która przyjechała. Że tak naprawdę ostatnią osobą, która przyjechała na lotnisko był pan prezes Kurtyka. Czy pan coś na ten temat wie? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie, nie wiem. Mnie wydaje się, z moich obserwacji naocznych, że pan prezydent i osoby mu towarzyszące były ostatnimi osobami wsiadającymi do samolotu. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Mhm. Dobrze, dziękuję bardzo. Z mojej strony wszystko. Tutaj pan poseł się zgłaszał. Poseł …: Dziękuję panie przewodniczący. Pan stwierdził, że wydawaliście w tym, uczestnikom czy pasażerom, którzy wsiadali do samochodu materiały jakieś. I były listy obecności, tak. Czy listy były jakieś? Czy było jakieś zamieszanie związane z tym, że ktoś był umieszczony na liście, kogoś nie było, czy te listy były aktualne, czy żeście uaktualniali w momencie, kiedy wszyscy wsiadali? Pan Tomasz Szczegielniak: Listy, listę obecności pasażerów z ramienia Kancelarii Prezydenta miał pan Dariusz Jankowski, zresztą uczestnik tego lotu. On odznaczał osoby, które się stawiły i nie było większego zamieszania, z tego co pamiętam, z tymi listami. Pamiętam również taką rozmowę, bo zwrócił się do mnie pan Mariusz Kazana szef protokołu dyplomatycznego w sprawie 5 właśnie tych list, żeby te listy no były, były do jego dyspozycji. Poszedłem w tej sprawie do pana Dariusza Jankowskiego, powiedział że nie ma problemu, lista, listę dostarczy do protokołu dyplomatycznego po powrocie. O ironio, tak to wyglądało. Natomiast była również oddzielna lista, lista pasażerów przygotowywana przez obsługę lotniska. Zresztą ta lista, która później ukazała się w mediach, ona była dostarczona praktycznie dosyć szybko do Kancelarii Prezydenta po katastrofie, zresztą kopię tej listy... Poseł …: Były dwie listy, jedną listę zabrano do samolotu, tak? Pan Tomasz Szczegielniak: Jedna lista była przygotowana przez Kancelarię Prezydenta na użytek Kancelarii Prezydenta, w związku z tym, że pan Dariusz Jankowski miał również paszporty wszystkich tych osób, które, które leciały i tam, tam po prostu sprawdzał te osoby, sprawdzał paszporty. Tak to według mojej wiedzy wyglądało. Ja bezpośrednio przygotowaniem listy się nie zajmowałem, więc mogę to powiedzieć co, co zauważyłem podczas mojego pobytu na lotnisku. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Proszę pana w dokumentacji, która postała, jeśli można jeszcze jedną kwestię, dobrze, w dokumentacji, która pozostała po, po biurze pani Katarzyny Doraczyńskiej jest taki dokument podpisany przez pana z upoważnienia pani dyrektor. To jest dla państwa informacji dokument mówiący, proszący o wpuszczenie pana dyrektora i towarzyszących mu osób na lotnisko celem pomocy w, przy odjeździe. Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, to jest ponieważ... Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy pan potwierdza? Pan Tomasz Szczegielniak: Tak potwierdzam, ponieważ pani Katarzyna Doraczyńska w tym okresie była na urlopie. Ja ją częściowo zastępowałem, więc była potrzeba formalnego zgłoszenia mnie, jak również dwóch osób na lotnisko na Okęcie celem pomocy przy doprowadzeniu osób do samolotu. Jak również tutaj była prośba o zgłoszenie pana ministra Jacka Sasina i dwóch osób mu towarzyszących, pana Adama Kwiatkowskiego i pana Marcina Wierzchowskiego, jak również samochodu i kierowcy na lotnisko, na lotnisko w Smoleńsku. Z tego co wiem, przed pan minister, znaczy bezpośrednio przed oczekiwał na, na samolot z tych osób, które prosiliśmy, żeby zostały zgłoszone, pan Marcin Wierzchowski. 6 Przewodniczący Antoni Macierewicz: Bardzo proszę, pan poseł proszę. A lista tak, pani poseł Zuba proszę bardzo. Poseł Maria Zuba: Ja chciałam nawiązać jeszcze do pytania, które zadał pan przewodniczący Macierewicz, dotyczący, kto ostatni wsiadał do samolotu? Z racji tej, że o ile się dobrze orientuję w zasadach dyplomacji, to właśnie osoba najważniejsza zawsze czeka w saloniku do końca, tak, kiedy jest już na pokładzie samolotu komplet, dopiero ta osoba wsiada. Nie stosuje się takiej praktyki, że osoba najważniejsza podczas tego lotu czeka w samolocie na kogoś mniej ważnego. W związku z tym mam pytanie, czy, chciałabym się upewnić, że właśnie wszyscy już byli w samolocie i właśnie jako osoba ostatnia, z racji tego protokołu dyplomatycznego, wsiada pan prezydent. Czy mam pan wiedzę, jak to tak dokładnie wyglądało? Dziękuję. Pan Tomasz Szczegielniak: Pani poseł, ja mam wiedzę wynikającą z mojej obecności na lotnisku. Wyglądało, to tak, że osoby, które miały lecieć.. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ja mam taką prośbę, gdyby pan mówił do mikrofonu, ponieważ słabo słychać. Pan Tomasz Szczegielniak: Osoby, które miały lecieć i towarzyszyć panu prezydentowi były proszone o stawiennictwo odpowiednio wcześniej. Wszyscy po za jedną panią, panią dyrektor Gust się stawili. Wszyscy odpowiednio wcześniej wchodzili do samolotu, byli odprowadzani do tego samolotu, bądź szli bezpośrednio sami. Jedną chyba, z tego co pamiętam, przynajmniej na tym, na terminalu przedostatnią osobą, znaczy przedostatnią przed prezydentem i osobami, funkcjonariuszami BOR-u, którzy mu towarzyszyli był pan minister Władysław Stasiak. Prosił mnie no parę minut przed przybyciem, znaczy tam jest ten, ten terminal jest podzielony na dwie salonki, salonka dla osób mniej ważnych i na górze, na pierwszym piętrze jest salonka dla osób bardziej ważnych, najważniejszych, prezydenta, marszałków Sejmu. Po tym jak ci wszyscy, wszystkie osoby poszły do samolotu, pan minister Stasiak zszedł na dół i został jeszcze w tej salonce na parterze. Prosił mnie, żeby mu dać informacje, poinformować go o tym, kiedy będzie, będzie jechał pan prezydent. Już nie pamiętam czy on chciał się napić jeszcze kawy, czy coś sprawdzić. Więc jak tylko uzyskałem informację od obsługi lotniska, że zbliża się samochód z panem prezydentem poinformowałem pana ministra Stasiaka, że zbliża się prezydent. No i on parę minut przed przyjazdem prezydenta, według mojej wiedzy i z tego co udało mi się zaobserwować, wsiadł ostatni. Później przyjechał samochód z parą 7 prezydencką i oni wsiedli ostatni. Nie widziałem żeby po tym jak przyjechał samolot, żeby ktoś jeszcze do samolotu wsiadał. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Dziękuję bardzo. Proszę bardzo pan poseł. Poseł …: Proszę pana, czy panowie, państwo, którzy tam byli z Kancelarii Prezydenta byli przesłuchiwani na tę okoliczność przez prokuraturę i kiedy to nastąpiło? I drugie pytanie związane z tym, przez długi czas krążyła różnorodna informacja o spóźnieniu prezydenta, w świetle tego co pan mówi, bardzo kłamliwa. Czy państwo próbowali w jakiś sposób dementować to kłamstwo, telefonami, informacjami, pismami do prasy? Dziękuję bardzo. Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, byłem przesłuchiwany przez prokuraturę, to było bodajże w październiku dopiero, tego roku. Jeśli chodzi o drugie pytanie, jakby nie, tak, tak. Nie pamiętam dokładnej daty, ale wydaje mi się, że to był październik, październik. Jeśli chodzi o informację dotyczącą spóźnienia prezydenta, nie wiem czy była ona dementowana przez Kancelarię Prezydenta, nie mam takiej informacji, jakby nie leżało w moim zakresie kompetencji informowanie, kontakty z mediami, więc no nie mogłem tego robić. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ale w każdym razie rozumiem, że prokuratura miała pełną wiedzę na temat przebiegu wydarzeń i była świadoma, że w istocie nie mieliśmy, czy jest świadoma, że w istocie nie mieliśmy do czynienia z żadnym rzutującym znacząco na przebieg wydarzeń opóźnieniem pana prezydenta. Pan Tomasz Szczegielniak: Jeśli chodzi o przesłuchanie w... Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ja nie mogę pytać o szczegóły. Pan Tomasz Szczegielniak: Zostałem zobowiązany do zachowania tajemnicy. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Jasne. 8 Pan Tomasz Szczegielniak: Powiem tak, trudno mi powiedzieć czy miała dokładnie wiedzę w tej sprawie czy nie, ale rzeczywiście były pytania na ten temat stawiane przez prokuraturę. Przewodniczący Antoni Macierewicz: To jasne. Poseł …: Znaczy rozumiem, że pan taką wiedzę przekazał prokuraturze? Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, tak, dokładnie to samo, co powiedziałem państwu przekazałem, przekazałem prokuraturze. Poseł …: Rozumiem, że cała grupa, wszyscy z państwa, którzy tam obecni byli dopiero przesłuchiwani w październiku, czy ktoś, czy to było rozłożone w czasie, ktoś był wcześniej ewentualnie przesłuchiwany? Pan Tomasz Szczegielniak: Z tych osób, które były na lotnisku, tak? Nie mam pewności, co do terminu ich przesłuchiwania. Zresztą, z tego co wiem, jedna z tych osób, pan Michał Grodzki będzie chyba jutro, pan Marek Martynowski miał być dzisiaj, ale miał problemy z dotarciem. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak, tak, wiemy o tym. Poseł …: Jeszcze jedno pytanie, o której pan był na lotnisku i o której zakończyło się wsiadanie tych osób przed prezydentem wcześniej, jak pan to ocenia? Przewodniczący Antoni Macierewicz: Pan to obserwował. Poseł …: Obserwował pan właśnie, czy ma pan wiedzę na ten temat? Pan Tomasz Szczegielniak: Ja byłem dosyć wcześnie na lotnisku, między 5., a 6. rano, bo o 6 mieli się, od 6 jakby miały się stawić osoby, które, czy nawet przedstawiciele rodzin katyńskich nawet wcześniej, więc ja byłem między 5. a 6. Przyjechałem na lotnisko z panią Katarzyną Doraczyńską. Czy obserwowałem? No nie wszystkie osoby, które wsiadały do samolotu obserwowałem, bo mieliśmy określone obowiązki podczas, no tego pobytu na lotnisku, więc trudno było każdą osobę, która wsiada do samolotu obserwować i widzieć. 9 Poseł …: Można panie przewodniczący? Przewodniczący Antoni Macierewicz: Proszę, proszę. Poseł …: Proszę mi powiedzieć, czy były jakieś osoby towarzyszące tym, którzy odlatywali w tym samolocie? Czy pan widział kogoś z rodzin pasażerów? Bo to zwykle tak przecież bywa, że ktoś z rodziny odprowadza odlatujących. Dziękuję. Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy ja byłem już jak, jak zaczęły schodzić się wszystkie osoby towarzyszące panu prezydentowi byłem na terminalu, więc w miejscu gdzie można, mogą wejść tylko te osoby, które, które później wchodzą na samolot, bądź mają zgodę wejścia na ten terminal. Więc trudno mi powiedzieć czy przed lotniskiem były jakieś osoby, które towarzyszyły uczestnikom lotu. Poseł …: Dziękuję. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ja mam jeszcze pytania związane z tym okresem poprzedzającym wejście, wejście do samolotu. Czy pan widział wyprowadzanie samolotu z hangaru? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie, nie widziałem. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Nie, tak. Czy widział pan próbny rozruch silników? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Nie widział pan, tak? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie, nie wiedziałem. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy dotarły do pana jakiekolwiek informacje, czy ktokolwiek z obsługi lotniska, z pilotów przekazywał, czy jego zachowanie wskazywało na jakiekolwiek zaniepokojenie związane z przygotowaniem samolotu? Pan Tomasz Szczegielniak: 10 Nie zauważyłem tego. Zresztą nie miałem kontaktu z załogą. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy widział pan wsiadanie dziennikarzy do JAK-a? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie. Przewodniczący Antoni Macierewicz: I zmiany, zmiany samolotu przez nich. Nic z tych okoliczności pan w ogóle nie obserwował, nie widział, nie był pan tego świadomy, tak? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie, nie widziałem tego, no z prostego powodu, że cały czas byłem wtedy w tym hangarze, na terminalu i byliśmy zajęci obsługą tych wszystkich osób, które miały towarzyszyć panu prezydentowi. Przewodniczący Antoni Macierewicz: A na czym ta obsługa polegała? Co było przedmiotem tych czynności? Pan Tomasz Szczegielniak: Tak jak powiedziałem, przygotowaliśmy, czy przygotowało w zasadzie Rada Ochrony Pamięci Walki Męczeństwa, materiały, które miały być wręczone osobom towarzyszącym. Do tych materiałów było dołączone również przesłanie pana prezydenta do rodzin, to które miało być później wygłoszone podczas obecności pana prezydenta na tych uroczystościach. Musieliśmy te materiały jakby posortować, podzielić, bezpośrednio dać również identyfikatory, ponieważ to było 90-parę osób, a czasu nie było dużo, więc te identyfikatory trzeba było podzielić na, tam były, z tego co pamiętam, identyfikatory VIP, identyfikatory dla rodzin. Dla rodzin trzeba było wyjąć te materiały, te identyfikatory, odpowiednim osobom wręczyć. Również były wręczane takie rozetki, które były wpinane w klapę, a oddzielnie były posegregowane materiały, które nie były wręczane na terminalu, a miały być, z tego co pamiętam, wręczone, załadowane do samolotu i wręczone w samolocie. W jedną stronę, albo w po powrocie, czy w drodze powrotnej już. Bo tam były gazety, takie przygotowane przez, tak jak mówię, Radę Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Rozumiem, że to zostało ustalone przez panią dyrektor i przekazane wam jako zakres czynności, które macie wykonać, czy tak? Pan Tomasz Szczegielniak: Tak. Przewodniczący Antoni Macierewicz: 11 Przez dyrektor Doraczyńską. Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, to zostało ustalone przez panią dyrektor Katarzynę Doraczyńską i wspólnie zresztą z nią i z pozostałymi osobami, to podczas tego jakby przychodzenia i przygotowywania się do wylotu zrobiliśmy. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy ja dobrze zrozumiałem, że głównym trzonem tych czynności, które państwo wykonywaliście, główną częścią tych czynności było wykonywanie zadań, których zasadnicza część została ustalona przez pana Przewoźnika, bądź biuro pana Przewoźnika, tak? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie bardzo rozumiem to pytanie. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Bo tak pan powiedział, że przez Radę Pamięci. Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy tak, no gospodarzem jakby tych uroczystości był... Przewodniczący Antoni Macierewicz: Właśnie chodzi o ustalenie, kto był tutaj głównym podmiotem organizującym? Pan Tomasz Szczegielniak: Gospodarzem uroczystości, z tego co wiem, była Rada Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Jeśli chodzi, ona była współorganizatorem, bo również no współorganizowało, Kancelaria Prezydenta również współorganizowała pod nadzorem pana ministra Jacka Sasina, ale w zakresie takim jakby mniej organizacyjnym, natomiast bardziej merytorycznym, czyli ustalenie w porozumieniu z protokołem dyplomatycznym Ministerstwa Spraw Zagranicznych programu, programu uroczystości. Natomiast jeśli chodzi o te materiały, tak jak powiedziałem, które były rozdawane uczestnikom, one były przygotowane przez Radę Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, natomiast wkładem Kancelarii Prezydenta, tam było przesłanie, przesłanie tych, przesłanie pana prezydenta. Ta część tych materiałów, która była dostarczana osobom, które jechały pociągiem, była dostarczona przez Radę Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, natomiast ta część, która była przygotowana dla osób, które miały lecieć samolotem została dostarczona do Kancelarii Prezydenta. I my to rozdysponowaliśmy na prośbę Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Przewodniczący Antoni Macierewicz: A kto ze strony Rady się tym zajmował, rozumiem równolegle z panem, bo musiało być jakieś współdziałanie takie czysto techniczne, prawda? 12 Pan Tomasz Szczegielniak: Na lotnisku, tak? Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak, na lotnisku. Pan Tomasz Szczegielniak: Z tego co pamiętam, to chyba tylko my to robiliśmy. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Rozumiem, czyli tak ustaliła pani dyrektor zapewne, że to przejmujecie do wykonania wy. Pan Tomasz Szczegielniak: Tak. Znaczy to nie było nic. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ja wiem, wiem... Pan Tomasz Szczegielniak: Nic jakiegoś skomplikowanego, choć czasochłonnego, to rzeczywiście zajęło dosyć dużo czasu z racji no dosyć dużej liczby osób, którym trzeba było to rozdać. Jakby troszkę też, no może nie zamieszania, ale no emocji, które towarzyszyły osobom, które leciały z panem prezydentem, więc. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Przepraszam, pan wskazał na emocje towarzyszące tym osobom. Czy to oznacza, że był jakiś stan poddenerwowania, zamieszania, szczególnej atmosfery? Tak? Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy nie, stan jakby podniosłości wydarzenia, w którym uczestnicy będą brali udział. Natomiast no nie zauważyłem jakiegoś stanu poddenerwowania wynikającego no być może z innych okoliczności. Przewodniczący Antoni Macierewicz: No właśnie, czy teraz patrząc z perspektywy tego ponad półrocza i tych wydarzeń, które się dokonały, jest, znajduje pan jakiekolwiek wydarzenie, które by zwróciło pana uwagę i, a kazało zastanowić się nad późniejszym przebiegiem wydarzeń. Czy nie widzi pan nic takiego ze swoich obserwacji, z tego w czym pan uczestniczył, co pan widział, co by zwróciło pana uwagę? Pan Tomasz Szczegielniak: Panie przewodniczący, no wielokrotnie się nad tym zastanawiałem. Przewodniczący Antoni Macierewicz: 13 No naturalnie, każdy z nas. Pan Tomasz Szczegielniak: Próbowałem nawet jakieś nie wiem czy jakieś znaki, czy wydarzenia, które mogłyby wzbudzić podejrzenie, czy, nie było takich, nie było takich. Nie spotkałem się również nie wiem z osobami podczas tych przygotowań, które by przejawiały jakieś wątpliwości. Również brałem udział bodajże 31 marca na takiej w szerszym gronie na spotkaniu organizacyjnym, w którym brali udział funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, przedstawiciele protokołu dyplomatycznego, też nie było jakiś większych, podnoszonych większych wątpliwości. Po za, z tego co pamiętam, tam było jakby taka techniczna sprawa, jak po wylądowaniu te wszystkie osoby rozdysponować logistycznie, żeby nie było zamieszania, na miejsce, na miejsce uroczystości. Natomiast mogę powiedzieć o, znaczy to już jest takie trochę z metafizyki wydarzenie, ale jeśli mogę, to mogę się podzielić, ponieważ... Przewodniczący Antoni Macierewicz: Każdy szczegół i każda refleksja pana jest tutaj cenna... Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy.... Przewodniczący Antoni Macierewicz: ...zbieramy fragmenciki. Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy to raczej nie ma wartości dowodowych, natomiast organizowaliśmy ostatnią wizytę pana prezydenta w kraju, w Gnieźnie, ona była bodajże 12 marca 2010 r., miało tam miejsce jakieś szczególne zdarzenie. Znaczy ostatnim elementem tego, tej wizyty była, była kolacja u księdza prymasa. Podczas tej kolacji, w tym Pałacu Prymasowskim, zamknęły się wejściowe drzwi do tego pałacyku, których nikt nie był w stanie otworzyć. Także pan prezydent musiał wyjeżdżać od, od podwórka, że tak powiem, czyli cała kolumna samochodów musiała być przeorganizowana, pan prezydent wyjechał, wyjechał od tyłu. Po zakończeniu tej kolacji jeszcze, to też podczas tej wizyty, była obecna właśnie pani Katarzyna Doraczyńska, którą poinformowałem właśnie o tym, że jest taki problem. Ona zeszła tam, próbowaliśmy to rozwiązać i omen nomen powiedziała, że to musi być zły znak. Ale to takie myślę, że mało, ale.... Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ale to trzeba odnotować, no to jest.. Pan Tomasz Szczegielniak: 14 Jeśli natomiast chodzi o takie wydarzenia, które jakby miały materialny wpływ, trudno mi sobie takie, takie przypomnieć. Zastanawiałem się nad, znaczy tu jeszcze takie, myślę, że to nie ma większego znaczenia, ale nad tymi materiałami, które były dostarczone przez Radę Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, bo one były w paczkach dostarczone, jak one są dostarczane do samolotu, bo one były podzielone na tą część bezpośrednio przez nas rozdawaną, a część, i część jakby, która szła do luku. Ale to tylko takie, tylko to mi wtedy w tym momencie przyszło do głowy. Natomiast też nie pamiętam, żeby ktokolwiek tego dnia wyrażał jakieś przeczucia czy wątpliwości. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Przepraszam, to doprecyzujmy i zamknijmy tę kwestię przynajmniej. Rozumiem, że materiały dostarczane przez Radę Pamięci były podzielone na dwie części, część była zapakowana w paczki bezpośrednio ładowane do luku tak, a część państwo rozdawali? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie, one były jakby dostarczone w jednej części, natomiast zostały wyjęte stamtąd. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Przez państwa, tak? Pan Tomasz Szczegielniak: Przez państwa, rozetki, tak jak mówiłem, które były wpinane w klapę i identyfikatory. Reszta natomiast poszła do luku i miało być to zadecydowane w samolocie czy będzie rozdawane podczas lotu w jedną czy w drugą stronę. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Przepraszam najmocniej, w którym momencie to się stało, z punktu widzenia procedur ochronnych? Bo rozumiem, że były to paczki tak, które były na miejscu rozpakowywane, część państwo wyjmowaliście i rozdawaliście fizycznie, a część była wprowadzana na samolot? Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy one były, z tego co pamiętam, po przejściu oczywiście przez te bramki, stamtąd zostały przez nas wyjęte i później te materiały, które jakby nie były bezpośrednio rozdawane uczestnikom wróciły do oficerów obsługujących tam do załadowania do samolotu. Przewodniczący Antoni Macierewicz: I odbywało się to już po przejściu przez te paczki, przez bramki sprawdzające, tak? Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, tak, tak, tak. Przewodniczący Antoni Macierewicz: 15 A kto i w takim razie je rozpakowywał i, pan i ktoś jeszcze, tak? Pan Tomasz Szczegielniak: No tak, ja, pan Michał Grodzki, pan Marek Martynowski, pani Katarzyna Doraczyńska. Przewodniczący Antoni Macierewicz: I nikt inny po za państwem tego, nie miał do czynienia z nimi? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie, nie. Znaczy, no nie sądzę, gdyż one jakby były ustawione w takiej jakby szatni, w momencie, kiedy ktoś wchodził na terminal, my wyjmowaliśmy z paczki te segregatory, nie segregatory, tylko identyfikatory i wręczaliśmy. I potem po wyjęciu tego i pozostaniu tych materiałów, one zostały oddane do, z tego co pamiętam, to było też tak oddane do obsługi oficerom, którzy obsługiwali tą bramkę, i zostały skierowane do samolotu. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Świetnie. Dziękuję najmocniej. Proszę bardzo. Poseł …: Ja dziękuję, pan przewodniczący akurat zadał tę serię pytań, o którą ja również chciałem pana poprosić. Może tylko trochę jeszcze uszczegółowię. Czy często bywał pan obecny przy odlotach prezydenta? I oczywiście dalszy ciąg miał być to, czy rzeczywiście każdy ten odlot wyglądał podobnie, czy coś jeszcze szczególnego w tym przypadku było, odmiennego, innego, właśnie to, o co pytał pan przewodniczący? Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy, tak jak powiedziałem, od lutego 2009 roku organizowałem wyjazdy krajowe pana prezydenta. Dosyć często bywałem na lotnisku, latałem również tymi samolotami towarzysząc panu prezydentowi, organizując te wizyty. No jeśli chodzi o, czy ta wizyta, no ona oczywiście miała zupełnie inny bardziej, inny charakter gdyż była wizytą międzynarodową. W organizację tej wizyty z tego powodu były jakby zaangażowane również Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Biuro Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta. Cechą charakterystyczną tej jakby wizyty było to, że no samolot był wypełniony praktycznie do ostatniego miejsca. W przypadku wizyt krajowych to raczej się nie zdarzało, przeloty pana prezydenta były albo Tupolewem, dosyć często JAK-kiem. Też muszę powiedzieć, bo tu odnieść się do tych jakby wydarzeń dotyczących czy informacji dotyczących tego, że pan prezydent mógł nakłaniać pilotów do takiej czy innej decyzji. Z mojego jakby doświadczenia wynikającego z wielokrotnych lotów pana prezydenta 16 i z tego co mogłem zaobserwować, bo w Tupolewie oczywiście to jest trudne, bo tam są te saloniki podzielone, gdzie pracownicy Kancelarii Prezydenta czy osoby organizujące są troszkę dalej, więc nie mają możliwości obserwacji, natomiast w JAK-u praktycznie to jest bezpośrednio, więc nigdy nie było takiego zdarzenia, że pan prezydent nie wiem próbował skontaktować się z pilotami, bądź z kimkolwiek z obsługi, w sprawie lotu. Poseł …: Dziękuje. Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy przynajmniej ja nie byłem świadkiem takiego wydarzenia. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak, tak, bardzo proszę panie pośle. Poseł …: Dziękuję. Przewodniczący Antoni Macierewicz: To niesłychanie, przepraszam bardzo, ja tylko chcę podkreślić wagę tego, tego świadectwa pana. Dlatego, bo ono rzeczywiście odwraca zupełnie obraz, który był kształtowany dotychczas przez media, zarówno jeśli chodzi o ewentualne spóźnienie, któremu pan, które pan de facto kwestionuje i jak jeśli chodzi o zachowanie pana prezydenta w trakcie, w trakcie lotu. To są właśnie rzeczy, które były dotychczas, gdzieś chowane pod suknem. Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy, jeśli chodzi o spóźnienie, tak jak powiedziałem, około7.08-7.10 pan prezydent być może prokuratura czy osoby mówiące o spóźnieniu, zakładając, biorąc pod uwagę program, który zakładał godzinę 7 wylot w tym.. Przewodniczący Antoni Macierewicz: No tak, tak. Pan Tomasz Szczegielniak: ..mówiące o tym w ten sposób. No wie pan, to ja nie chcę tego komentować, to też zależy od punktu widzenia. Tak jak powiedziałem, jak się przyjmuje start samolotu, no samolot wystartował 7.23, mniej więcej czy dokładnie nawet, z tego co z tego co pamiętam. Więc jeżeli ktoś patrzył na program, gdzie start samolotu 7, to mógł nie wiem mógł mieć wrażenie, że jest opóźnienie. Natomiast czas przelotu był przewidziany na 1,5 godziny, więc tam była trochę jakby tej rezerwy. Zresztą biorąc pod uwagę godzinę katastrofy widać, że te 1,5 godziny jakby było w czasie, również była pewna rezerwa od momentu wylądowania do momentu dojechania. 17 Zawsze to nigdy nie jest tak, że jest jakoś zupełnie na styk, zawsze się te parę minut daje. Tak jak mówię, ja tutaj nie organizowałem tak dokładnie tej wizyty. Natomiast w przypadku wizyt krajowych Kancelaria Prezydenta ustala dokładnie godzinę, czy czas trwania lotu, ustala dokładnie czas trwania przejazdu między poszczególnymi, poszczególnymi punktami wizyty prezydenta i na tej podstawie no były przygotowane programy i zawsze był jakiś ten, ten luz parominutowy zakładany. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Proszę bardzo pan poseł. Poseł …: Dziękuję. Ja mam, ja miałbym do pana dwa pytania. Pierwsze to takie, rozumiem, że Rada do Spraw Pamięci Walki i Męczeństwa była współorganizatorem tej, tego lotu, że tak powiem, tej narodowej wizyty. I jest to wizyta, czy była wizyta, przepraszam, o szczególnym znaczeniu. I państwo na pewno zdawaliście sobie sprawę, i mieliście pełną świadomość dokąd jedziecie i w jakim charakterze, że jedziecie do kraju gdzie obowiązują zupełnie inne standardy, świat się zmienia, ale Rosja się nie zmienia. I mając to na uwadze, czy państwo, nie przyszło wam do głowy, że trzeba szczególnie starannie podejść do tego lotu. I w związku z tym czy wyraziliście państwo zainteresowanie, kto sprawdzał stan techniczny samolotu, urządzenia kontrolo-pomiarowe samolotu przed startem? Czy upewnialiście się czy był ten samolot odbierany, czy był sprawdzany, w jakim stanie on był? To jest pytanie pierwsze. I pytanie drugie, chodzi o sposób przygotowania od strony organizacyjnej tego lotu. Wie pan, mnie, zupełnie mnie zbulwersowała, jestem absolutnie zdegustowany tym, że nie było jednej osoby odpowiedzialnej, jednego podmiotu za ten lot. Wie pan i stąd ta dezinformacja, bo tu przedstawiciele rządu zupełnie co innego gadają, dziennikarze jeszcze dokładają, Kancelaria Prezydenta oczywiście, no powstało wielkie zamieszanie. Zamieszanie gdzie do tej pory ludzie zupełnie, zamiast być poinformowani, jako społeczeństwo mówię, to są absolutnie zdezorientowani, chcę pana zapewnić. Nikt dokładnie tak naprawdę nie wie, jak i kto był odpowiedzialny za przygotowanie w pełni powtarzam, ad personam … ad personam prawda. Tutaj trzeba to ustalić i publicznie powiedzieć do wiadomości, że ta strona i ta była odpowiedzialna jako główna i osoby były odpowiedzialne za ten lot. Bo wie pan, bo w tej chwili to, jak pan wie, dąży się do rozmycia tej odpowiedzialności, a to jest celem wiadomo kogo. Dziękuję. Pan Tomasz Szczegielniak: 18 Panie pośle, jeśli chodzi o kwestie techniczne samolotu, to jak pan pewnie wie, samolot nie jest w, Kancelaria Prezydenta nie jest dysponentem samolotu. Tutaj jakby Kancelaria Prezydenta wypożycza samoloty od rządu. Tutaj jest, funkcjonuje w Kancelarii Prezydenta, funkcjonował zespół obsługi organizacyjnej prezydenta, z tego co wiem, teraz został przekształcony w biuro. Jego nazwa została zmieniona, na czele, którego stoi pan dyrektor pan Janusz Strużyna i on jakby odpowiadał, jego biuro odpowiadało i on jako dyrektor tego biura za, za zamawianie samolotu i za kwestie no dostępności, uzyskania dostępności przez pana prezydenta do samolotu. W tym, więc w tym zakresie, jeśli chodzi o organizację lotu, to tutaj są pytania nie do Kancelarii Prezydenta, natomiast bardziej do kancelarii, do Kancelarii Premiera. Natomiast jeśli chodzi o, o drugie pytanie i zamieszanie organizacyjne, no wie dobrze pan poseł jaka była atmosfera dotycząca tej wizyty. Ja pamiętam, ponieważ to jakby zaczęło się tak medialnie już w lutym 2010, jakby pierwsze, które doszły tak oficjalnie do nas informacje, sprawa i dyskutowanie czy pan prezydent powinien lecieć do Katynia, czy nie powinien lecieć. Myślę, że to zamieszanie i brak jakby, jakby jednego ośrodka koordynującego tą organizację pewnie stąd też wynika. Poseł …: - Bo gdyby była to wspólna, wspólny lot prawdopodobnie by nie doszło ... chodzi o premiera i prezydenta ... a tutaj ... Pan Tomasz Szczegielniak: Być może tak, nie mam, tak jak mówię, nie mam wiedzy, co do, co do jakby ochrony tutaj w tym zakresie tego, tej wizyty, ochrony przez funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu czy innej ochrony, to trzeba by się pytać no przedstawicieli tych, tych służb. Tak jak mówię, moje z racji, tego że to było jakby incydentalna pomoc, bo nasze biuro czy część biura Gabinetu Szefa Kancelarii zajmowała się wizytami krajowymi, także to tutaj była ta, ta pomoc była, tak jak mówię, incydentalna. Ona sprowadzała się do ustaleń merytorycznych w zakresie programu, w zakresie programu i w zasadzie, i jakby zwrócenia się o pomoc w kwestiach technicznych do biura, do zespołu obsługi organizacyjnej prezydenta, do pana dyrektora Strużyny, znaczy w ramach Kancelarii Prezydenta jakby to koordynował pan minister Jacek Sasin. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Pani poseł Sikora i potem... Poseł Anna Sikora: Dziękuję panie przewodniczący. 19 Chciałam zapytać pana, ponieważ wiemy, właśnie nam pan to zeznał, że był pan współorganizatorem wielu wizyt pana prezydenta w kraju. Proszę mi zatem powiedzieć, nawet gdy pan prezydent leciał na Hel, albo gdziekolwiek, do Gniezna, do Wrocławia, na Śląsk, jaki status samolot, samolot wówczas posiadał? Czy był to prywatny cywilny lot, który prezydent sobie, sobie wykonywał? Czy też obowiązywał rygor, rygor statusu, no nie wiem, państwowego, jakkolwiek to się nazywa, wojskowego. Znaczy jak prezydent podróżował po kraju, jeśli pan mi może powiedzieć? A za chwileczkę to pytanie. Pan Tomasz Szczegielniak: Wizyty pana prezydenta, które ja współorganizowałem to były wizyty na zaproszenie konkretnych bądź prezydentów miast, burmistrzów, bądź innych, innych organizatorów uroczystości. One, ich organizacja przebiegała mniej więcej tak, że po ustaleniu, że jest wola pana prezydenta uczestniczenia w danej uroczystości informowane zostały, informowane były właśnie Zespół obsługi organizacyjnej prezydenta celem zamówienia w Kancelarii Premiera odpowiedniego środku, środka transportu, bo to czasami był śmigłowiec. Natomiast no były to wizyty głowy państwa w ramach wizyt krajowych. Co do charakteru lotu trudno mi się tutaj wypowiadać, jak on był, bo to, no była to, w każdym bądź razie, były to oficjalne wizyty urzędowe prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Poseł Anna Sikora: Dobrze. To teraz w takim układzie, proszę mi powiedzieć, czy prezydent, czy prezydent kiedykolwiek jako prezydent latał innymi samolotami niż tymi należącymi do 36. Pułku? Pan Tomasz Szczegielniak: Znaczy podczas tych wizyt, które ja organizowałem... Poseł Anna Sikora: Oczywiście tylko takich. Pan Tomasz Szczegielniak: Z tego co pamiętam był lot do Brukseli samolotem wyczarterowanym. Poseł Anna Sikora: A tak, to pamiętamy również. I szkoda, że teraz nie był wyczarterowany przez jakąś obcą linię. Dobrze, to proszę mi teraz powiedzieć, to w takim układzie rozumiem, że wyście przygotowywali wizyty, każdy lot pana prezydenta odbywał się za, za pomocą samolotów, które należały do 36. Pułku. Wiadomo był to, w związku z powyższym był to samolot 20 wojskowy, wizyta głowy państwa. Proszę mi powiedzieć, dlaczego prokuratorzy, jak pan sądzi, dlaczego prokuratorzy czy ludzie, którzy wypowiadają się na ten temat, czy pan minister Miller, twierdzi, że lot do Smoleńska był lotem cywilnym? Bo widzi pan, pan organizował wizyty w kraju, twierdzi pan, że każda wizyta w kraju była obsługiwana przez oczywiście przez Kancelarię Prezydenta zgodnie z tym co, zgodnie z rozporządzeniami, kancelaria raczej, przepraszam, premiera. Za to wiadomo było odpowiedzialny szef Kancelarii Premiera, wykorzystywany był sprzęt wojskowy, w związku z tym, tutaj nie było, nie było jakby nigdy wątpliwości jaka jest, jaka to jest wizyta. Natomiast teraz mówi pan, zdarzyły się dwie okoliczności zupełnie inne. W Kancelarii Prezydenta, tak jak pan stwierdził przed chwilą, incydentalnie wizytą zajęła się inna komórka niż do, niż jakby do 10 kwietnia. Pan Tomasz Szczegielniak: Pani poseł nie tyle zajęła się, tylko jakby... Poseł Anna Sikora: Współorganizowała. Pan Tomasz Szczegielniak: .. dołączona została. Poseł Anna Sikora: Jasne. Pan Tomasz Szczegielniak: Bo, tak jak mówię, to była wizyta mająca status wizyty zagranicznej. Więc współorganizowało tam Biuro Spraw Zagranicznych w ramach Kancelarii Prezydenta, Zespół Obsługi Organizacyjnej Prezydenta, Biuro Prasowe, które zazwyczaj też jest włączone w ramach obsługi medialnej w organizację danych wizyt. I tak jak mówię, dołączona została czy dostała polecenie również pani dyrektor Katarzyna Doraczyńska od... Poseł Anna Sikora: Świętej pamięci... Pan Tomasz Szczegielniak: ...świętej pamięci, tak, o włączenie się w organizowanie tej wizyty, a wszystko to było, no z tego co przynajmniej ja kojarzę i było mi dane uczestniczyć, pod nadzorem pana ministra Jacka Sasina. Poseł Anna Sikora: Tak, ale ja rozumiem, że ta incydentalność, ta incydentalność czyli połączenie sił w Kancelarii Prezydenta była spowodowana wagą wizyty, tak? No wizyta była ciężka, od razu 21 wiadomo było, że jakby Rosjanie nie są, nie są przychylni temu, żeby, żeby, żeby nasz prezydent przyjechał, nawet dlatego zaprosili pewnie pana, pana premiera wcześniej, czy tam zamiast, nie wiem. Do tego to dojdziemy pewnie kiedyś. Natomiast tu jakby wszystkie siły na pokład i idziemy z tą wizytą, bo ta wizyta musi dojść do skutku, bo Polska, polska racja stanu i nasza pamięć, i nasz, wszystko wskazuje, mówi nam, że musimy tam być. To proszę mi w takim układzie powiedzieć, skoro taka wizyta, tak ważna, chyba dla wszystkich, no jak się okazało dla Polski również, dlaczego ta wizyta została nazwana wizytą cywilną, znaczy ten lot został nazwany lotem cywilnym? Czy mieliście jakiekolwiek na ten temat informacje? Tam państwo, państwo, tam gdzie państwo pracowaliście, bo odpowiedzialność szefa kancelarii, czy tam wiceszefa, to jest oczywiście równie ważne. Ale czy państwo mieli taką świadomość, że uczestniczycie, czy odprawiacie ludzi, którzy tam sobie cywilnie, prywatnie tak trochę wynajęli 36. Pułk? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie, nie mie... Poseł Anna Sikora: Czy kiedykolwiek w ogóle była gdzieś tam jakaś taka? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie, nie mieliśmy takiej świadomości. I jakby z naszych kontaktów, chociażby z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, z protokołem dyplomatycznym, nie wynikało, żeby ta wizyta była traktowana jako wizyta prywatna czy wizyta mająca inny status niż państwowy, niż lot państwowy. Co do tego czy to był to lot wojskowy, czy lot cywilny, trudno mi się wypowiadać. Z moim zdaniem oczywiście... Poseł Anna Sikora: Znaczy wie pan, jak latają samoloty wojskowe, to raczej one są wojskowe. Pan Tomasz Szczegielniak: Oczywiście, oczywiście, to był lot, moim zdaniem oczywiście to był lot wojskowy. Nie wiem z jakich powodów jakby twierdzi się, że, nie wiem też, bo nie mówi się o tym, jak w takim razie traktuje się lot pana premiera parę dni wcześniej, czy też jako lot cywilny, czy.. Poseł Anna Sikora: ...państwowy, to tylko prezydenta był lot cywilny. I stąd właśnie moje takie, czy gdzieś pan nie ma jakiegoś, nie wiem, czy jest jakiś zapis gdzieś albo coś, że to jest odmienny status tego lotu? Bo to, to nas interesuje, bo wizytę to wiadomo, to była opluwana już od listopada 2009 r. ale sam status lotu. Czyli pan nie może tego potwierdzić w żaden sposób, nie przypomina sobie pan? 22 Pan Tomasz Szczegielniak: Nie przypominam sobie, żeby jakakolwiek komórka organizacyjna, informowała, że... Poseł Anna Sikora: Informowała was, proszę bardzo, no my tu prywatnie panu prezydentowi. Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, że to jest, myślę, że nawet z dokumentów wynika, które pewnie państwo mają, że to był jednak formalnie lot traktowany jako lot państwowy, wizyta państwowa, głowy państwa i w związku z tym przelot samolotem wojskowym. Zresztą sam udział.. Poseł Anna Sikora: Dziękuję panu bardzo. Pan Tomasz Szczegielniak: Sam udział we współorganizowaniu tej wizyty Ministerstwa Spraw Zagranicznych, funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, no jakby pośrednio temu, tego dowodzi. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak, tak jeśli chodzi o wszystkie procedury, które były tu podejmowane, pan ma rację one były realizowane w ramach procedur wojskowych. Tutaj dokumentacja pod tym względem jest zupełnie jednoznaczna. Dobrze. Pani poseł Zuba, proszę bardzo. A przepraszam bardzo, przepraszam, tak, tak, tak najpierw, przepraszam. Pani Poseł …: Dziękuję bardzo, ja chciałam pana jeszcze dopytać o kwestię dotyczącą materiałów, które państwo rozdysponowywaliście na lotnisku wśród uczestników tej wizyty. Czy ja dobrze zrozumiałam, że po stronie tych, którzy przygotowali te materiały nie było osoby, która rozdysponowywała, tylko osoby, które obsługiwały z Kancelarii Prezydenta, tak, to po pierwsze. Tylko państwo, bo z ochrony nikogo nie było, tylko państwo, tylko żeście rozdysponowywali i czy, tak? Pan Tomasz Szczegielniak: Chodzi pani o te rozetki i identyfikatory? Pani Poseł....: Tak, tak o materiały te, które miały być rozdysponowane wśród uczestników, związane oczywiście z tą uroczystością. Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, my, z tego co pamiętam, rozdysponowywali je pracownicy kancelarii, Kancelarii Prezydenta. 23 Pani Poseł ...: Kancelarii Prezydenta. Pan Tomasz Szczegielniak: Już nie pamiętam czy byli przy tym obecni pracownicy Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, już trudno mi sobie trudno to przypomnieć. Pani Poseł ...: Dobrze. Teraz tak, te materiały dotarły na lotnisko w jakiś paczkach, w torbach zapakowanych? Bo to, że przeszły przez bramki, no to wiadomo, ale czy one były jakoś tam zapakowane? Pan Tomasz Szczegielniak: One były. Pani Poseł ...: Że nie można było, nie wiem, gdzieś tam, tak jak to wie pan, w reklamówce można pogrzebać, czy one były zapakowane? Pan Tomasz Szczegielniak: One chyba, wie pani wydaje mi się, że były zapakowane w takie... Pani Poseł ...: Tak zabezpieczone, że nie mogły się np. rozsypać? Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, chyba tak. Pani Poseł ...: Były. I teraz tak, państwo żeście te materiały dzielili, tak, na te które miały być na lotnisku wręczone i na te które miały być później, albo w czasie lotu, albo powrotu, czy tam na miejscu. I teraz moje pytanie, ile tych paczek w ogóle było z tymi materiałami? Pan Tomasz Szczegielniak: A trudno mi sobie to przypomnieć. Pani Poseł ...: To znaczy, nie wiem, 5, 10, 3, 2? Pan Tomasz Szczegielniak: Myślę, że troszkę więcej. One, z tego co pamiętam, były również w takich, w paczkach i w reklamówkach włożonych, jakby dla każdego taki zestaw. Pani Poseł ...: 24 Interesują mnie paczki. I teraz tak, jeżeli ich było więcej, czy państwo wszystkie paczki żeście otwierali, po to żeby wybrać tą część, którą najpierw żeście rozdysponowywali, a ewentualnie resztę skierować do luku? Pani Poseł ...: No wydaje mi się, znaczy wydaje mi się, że, znaczy trudno mi powiedzieć czy wszystkie, naprawdę nie pamiętam. Pani Poseł ...: Inaczej zadam pytanie. Czy istnieje taka możliwość, że część paczek, które były oryginalnie zapakowane, trafiły prosto do luku? Pan Tomasz Szczegielniak: Ale tak jak powiedziałem, one trafiając na lotnisko były prześwietlane. Pani Poseł ...: Ja rozumiem, ja rozumiem, one były prześwietlane itd., to znaczy ja tylko pytam, czy były wszystkie rozpakowywane, czy była taka możliwość, istniała, że część paczek poszła bezpośrednio do luku? Pan Tomasz Szczegielniak: Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, czy wszystkie były rozpakowywane, gdyż tak jak mówię, brało w tym udział kilku pracowników Kancelarii Prezydenta. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Proszę mówić do mikrofonu, bardzo proszę, potem się źle nagrywa i jest kłopot. Senator Alicja Zając: Może dla sprawności lepiej by było gdyby pan usiadł tutaj, bo byśmy po prostu mieli... Przewodniczący Antoni Macierewicz: A to prawda. Tak. Zapraszam pana, zapraszam. Tak, absolutnie, dziękuję pani senator, to jest oczywiste. Senator Alicja Zając Ja jestem człowiekiem bardzo praktycznym .... Przewodniczący Antoni Macierewicz: To jest oczywiste, tak, tak, zgadza się Tak, tak, moja wina, bo ja powinienem od razu na to zwrócić uwagę. Rzeczywiście tak byłoby lepiej. Proszę kontynuować. Pan Tomasz Szczegielniak: Także kontynuując, nie potrafię jednoznacznie powiedzieć czy one zostały wszystkie rozpakowane, czy zostały jakieś nierozpakowane te, te paczki. 25 Pani Poseł ...: To dziękuję. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Dziękuję najmocniej. Pani poseł Zuba i pani senator Zając. Poseł Maria Zuba: Wiemy już od pana i od osób, z którymi mieliśmy wcześniej przyjemność rozmawiać, że ten lot był współorganizowany przez różne podmioty. Ale z praktyki wiemy, że zawsze w takim przypadku jest ktoś, kto ostatecznie podejmuje decyzje, ktoś kto w sposób formalny lub wypracowany w trakcie działań, staje się jakby liderem głównym, osobą czy podmiotem decydującym ostatecznie. W związku z tym mam pytanie i nawet dobrze, że pan był osobą włączoną tutaj z poza jakby wszystkich, którzy tradycyjnie pracowali przy obsłudze międzynarodowych lotów. Czy ze swojego punktu widzenia, po pierwsze, nie zauważył pan, że brakuje tutaj takiego decydenta, czy rzeczywiście zauważył pan, że jest wśród tych współdecydujących ktoś, kto jednak o tym decyduje? I w jaki sposób właśnie do takiego stwierdzenia, takiego czy innego, na podstawie jakich przesłanek pan doszedł w tym przypadku, bo myślę, że, nie mając w tym względzie żadnego doświadczenia, że nie jest możliwe, żeby w tak ważnych sprawach wszystkie czynniki uczestniczące w tym procesie w jednakowej mierze decydowały. Dziękuję. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Proszę. Pan Tomasz Szczegielniak: Pani poseł, to troszeczkę trudne jest pytanie, gdyż jakby organizację tej wizyty czy wielu wizyt trzeba by podzielić na sprawy takie właśnie typowo organizacyjne, przelot, sprawy merytorycznego programu wizyty, sprawy zabezpieczenia, ochrony. I tutaj jest jakby podział kompetencyjny między poszczególne instytucje, tak. Czy ktoś koordynował jakby te spotkania w których ja miałem okazję uczestniczyć w szerszym, to jedno z 31 marca, w szerszym gronie było pod kierownictwem pana ministra Jacka Sasina. Ale czy można go nazwać jakby tutaj głównym organizatorem i osobą ostatecznie podejmującą decyzje, nie wiem, gdyż np. co do programu dzień wcześniej z panią świętej pamięci Katarzyną Doraczyńską brałem udział w spotkaniu z panem ministrem Stasiakiem, gdzie jakby nastąpiła na jego tutaj zmiana w zakresie programu dotycząca tego, żeby tam był składany wieniec 26 również przez przedstawicieli Sił Zbrojnych. Więc no nie potrafię pani jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, podsumowując. Poseł Maria Zuba: Ale chciałam jeszcze właśnie, ponieważ są jakby dwa obszary tutaj, które powinniśmy zdefiniować. Są procedury, o których pan wspomniał, że to nie był pierwszy lot, on był organizowany według jakiś procedur. I potem jest obszar drugiej rzeczywistości, zaraz po katastrofie, gdzie słyszymy z mediów, że odpowiedzialnym za przygotowanie lotów była Kancelaria. Procedury, procedury Kancelaria Prezydenta, procedury ustalają zupełnie inny tryb działania i odpowiedzialności. Czy w trakcie przygotowania lotu, według pana wiedzy, był jakiś aneks, jakaś decyzja, która by ten scenariusz proceduralny zmieniała i nakładała na kogoś innego obowiązki wynikające z przygotowania właśnie lotu? Dziękuję. Pan Tomasz Szczegielniak: Nic mi na ten temat nie wiadomo, żeby coś takiego było. Poseł Maria Zuba: Dziękuję. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Proszę bardzo pani senator. Senator Alicja Zając: Dziękuję bardzo. Szanowni państwo, chciałam wrócić do tego tygodnia sprzed katastrofy, szczególnie zwrócić uwagę na fakty medialne, które towarzyszyły przygotowaniu tej wizyty. I chciałam prosić, abyśmy analizując to co się wydarzyło później opierali się na faktach, a nie na faktach medialnych. Ponieważ ja często jestem pytana, czy znane są miejsca gdzie siedziały osoby pasażerów w samolocie. Ja mówię, że nie są znane, najprawdopodobniej, bo taką mam wiedzę do dziś, znane było tylko miejsce, gdzie siedział pan prezydent, bo to jest specjalny salonik, ale tego nie wiemy, przecież to było w locie, mógł na ten moment gdzieś się przesiąść na drugą stronę. To są wszystko domniemania. Natomiast chcę również powiedzieć o, o tym, że funkcja prezydenta jest to najwyższa funkcja w państwie. I proszę państwa w momencie wyboru kończy się tutaj sprawa prywatności. Ja miałam to szczęście i zaszczyt, że mogłam gościć parę prezydencką w czasie oficjalnej wizyty na Podkarpaciu w swoim prywatnym domu. I chcę państwu powiedzieć krótko, jak i jak długo wyglądały te procedury. I ile osób, i jakich było do tego zaangażowanych. 27 My mieszkamy w domu, który z jednej strony nie ma ogrodzenia, więc jest otwarty, można z ulicy wejść, w sąsiedztwie mamy kilku sąsiadów, jest to centrum miasta, szkoła podstawowa. Gdzie przypuszczam, że jakieś dwa tygodnie przed tą planowaną wizytą przyjechały odpowiednie służby, od policji poprzez specjalne jednostki itd. Ja nawet w tej chwili nie umiem ich nazwać, które odwiedziły nasz dom, odwiedziły sąsiadów, odwiedziły szkołę, jak również odwiedziły Komendę Wojewódzka Policji, Komendę Powiatową Policji. I proszę państwa w ślad za tą pierwszą wizytą szły kolejne wizyty kontrolne, których ja już nie znam, ale wiem, że one były. I wiem jak później wyglądał ten przyjazd, z grupą 60. dziennikarzy, których też trzeba było zagospodarować. Proszę państwa, tego typu wizyta, jak ja słyszę, że nie była przygotowana, to po prostu mnie się jeży włos na głowie. Ja sobie nie wyobrażam, żeby można było wypuścić prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w jakąkolwiek podróż, nie mówię już podróż zagraniczną tak wysokiej rangi historyczno-politycznej, że ją tak nazwę, bez sprawdzenia tego, kto będzie prezydenta odbierał na lotnisku, jakim samochodem on będzie jechał na miejsce uroczystości itd., itd. Kiedy ja kilka dni temu przeczytałam w gazecie, że ten samolot transportowy, oczywiście to są fakty medialne, którym ja daję wiarę na końcu, dopiero po sprawdzeniu z faktami rzeczywistymi w dokumentach, że ten samolot transportowy, który przyleciał, który krążył i odleciał, wiózł samochody do transportowania naszej delegacji na miejsce uroczystości. No proszę państwa wcześniej się o tym, w ogóle nie mówiło. Czyli z tego wynika, że gdyby samolot nie wylądował tamten, to prezydent siedziałby w swoim samolocie Tupolewie i czekał na bliżej nieokreślony czas dostarczenia tam drogą lądową pojazdów, które przetransportują ich na miejsce uroczystości. Czyli wizyta była tak przygotowywana, żeby przygotować.... Przewodniczący Antoni Macierewicz: Żeby jej nie było. Senator Alicja Zając: ...kompromitację tej uroczystości. To jest moja ocena, może nieobiektywna, ale wydaje mi się, że, że uważam się za osobę dość rozsądną i mimo, że nie uczestniczę tak często z braku nawet też czasu i innych zajęć, bo w tej chwili przyszłam z głosowań, ale śledzę naprawdę wszystkie państwa działania i te informacje, którym mogę dać wiarę. Natomiast tym wszystkim innym nie daję wiary. I najtrudniej mnie jest kiedy się spotykam z różnymi osobami w Polsce i oni liczą na to, że ja im przybliżę tą wiedzę prawdziwą. I ja 28 mówię: - Proszę państwa, ale ja nic nie wiem. I też chciałabym wiedzieć, czy dlatego, że mój mąż siedział w tym samolocie w pewnym określonym miejscu, to nam jako jedynym z nielicznych nie udało się zidentyfikować tego ciała? Czy może był bliżej kabiny pilotów, których też było trudno zidentyfikować, chociaż mundury były w całości. Bo ja poza paszportem dyplomatycznym i saszetką z dokumentami nie mam żadnych innych rzeczy. I na te pytania nie umiem odpowiedzieć. Dlatego też jestem taka ostrożna w składaniu tych dokumentów dotyczących ewentualnego przeprowadzenia sekcji. Bo jeżeli zajdzie taka potrzeba, to ja to złożę. Ale proszę państwa, ja to już kilkakrotnie mówiłam, nie wyobrażam sobie swojego dalszego życia w momencie jeżeli w tej trumnie nie ma nic. No ja będąc na spotkaniu pierwszym z premierem Tuskiem, nie tym ostatnim tylko poprzednim, dowiedziałam się za kilka dni z gazet, że ksiądz prałat, który tam siedział za tym stołem głównym z ministrami, to był ksiądz, który był równocześnie z nami w Moskwie. Ja jestem dość osobą spostrzegawcza i widziałam tam wiele osób, wiele rodzin, ministrów, ale nie przypominam sobie, no być może, że w cywilu wygląda inaczej, być może no nie miał koloratki, nie zwróciłam na to uwagi. Również uczestnicząc we mszy świętej, która tam była odprawiana nie widziałam tego księdza. I czytam w prasie, że ten ksiądz mówi, że uczestniczył przy wszystkich wkładaniach do trumny ciał czy szczątków naszych zmarłych. Dlaczego nam rodzinom nie powiedziano tego w momencie pierwszego spotkania z premierem, z tym księdzem, z panem ministrem Arabskim, Najderem, Bonim i z panią Kopacz. Bo byśmy chcieli zapytać tego księdza, czy nasze dyspozycje, np. odnośnie włożenia różańcy czy świętych obrazków, bo o takie dyspozycje prosiły nas również rodziny, te które nie poleciały do Moskwy, żebyśmy w ich imieniu taką dyspozycję składali. I ja np. w imieniu Klary Gęsickiej, córki pani poseł Gęsickiej, złożyłam pisemną taką dyspozycję, zostawiając w woreczku ten różaniec z tą karteczką, równocześnie taką samą karteczkę dałam minister Kopacz, z tym nazwiskiem i z tą dyspozycją. I ja nie mam gwarancji dzisiaj, po tych wszystkich faktach, które obserwuję przez te parę miesięcy i zwłaszcza po tej wypowiedzi minister Kopacz, uwierzyłam Rosjanom. Ja też uwierzyłam Rosjanom, ale przede wszystkim uwierzyłam swojemu rządowi czyli pani minister Kopacz, która nam mówiła, że wszystkie ciała miały przeprowadzoną sekcję, że nie można było żadnego ciała dostać na górę, dosłownie państwu cytuję, ponieważ te ciała były tam w tych piwnicach. I ja idę tam do nich, i zobaczę, co oni tam jeszcze mają. Tak rozmawiała z nami, rodzinami pani minister Kopacz. I w momencie, kiedy później przyszła do nas na takie nasze robocze spotkanie wieczorne, które czasem się odbywało o 11 w nocy, czasem później, i mówiła nam, że wszystkie ciała już mają przeprowadzoną sekcję, jutro będzie kolejna partia. Dosłownie 29 cytuję te wypowiedzi, bo to mi brzmi w uszach, podobnie jak te obrazy z komputera tych wszystkich różnych innych przedmiotów, na szczęście nie ciał. I proszę państwa, i dlatego to jest tak niezmiernie trudne. Ja bym prosiła właśnie Wysoką Komisję, żeby, jak się da, pomijać fakty medialne, bo one nam przysłaniają rzeczywisty obraz. I żebyśmy opierali się jak najczęściej na dokumentach, i na dokumentach pisanych, bo dzisiaj pamięć jest też po tylu miesiącach zawodna i po prostu tego się nie pamięta. Natomiast, ja wiedziałam będąc cztery dni w Moskwie, że ta procedura będzie tak długo trwała. Nawet w ten poniedziałek, kiedy my rano zebraliśmy się do tego wylotu zastanawiałam się czy jest celowy wylot. Ale w momencie, kiedy większość rodzin zdecydowała się na to, że poleci, to ja sobie myślę tak, jak ja dzisiaj nie polecę, to być może już kolejnej szansy nie będę miała. Więc dlatego poleciałam i uważam, że dobrze zrobiłam, bo zobaczyłam to wszystko na żywo. Dlaczego ja nie poszłam teraz na to drugie spotkanie z premierem? Raz to było związane z tym, że byłam w Brukseli. Jeszcze wyszedł mi wątek, ale teraz sobie przypomniałam. I dlaczego takie fakty do nas dochodzą dopiero teraz. Na przykład w Brukseli w czasie swojej wypowiedzi, co było też pisane w mediach, bo cały tekst pani Kurtykowej był w „Naszym Dzienniku”. Pani Kurtykowa powiedziała, że ona jako lekarz zaświadcza tam przez parlamentem, przed komisją w Brukseli, wobec tego gremium, które się zgromadziło i nas kilkunastu członków rodzin, że ona jako lekarz stwierdza, że na ciele jej męża nie przeprowadzono sekcji zwłok. Czyli mamy kolejną nieprawdę. I proszę państwa, i to, że się tutaj, wczoraj widziałam krótki wywiad pana mecenasa Kownackiego i chciałabym sprostować tą informację, że pan Landsbergis nie zwrócił się do pani Kaczyńskiej, tylko zwrócił się do pani... Przewodniczący Antoni Macierewicz: ... do pani Kochanowskiej. Senator Alicja Zając: ...Kochanowskiej, po jej wypowiedzi, ponieważ ona przedstawiła no bardzo wystąpienie poważne. Dla nas to było jeszcze, tych, którzy nie znają biegle angielskiego, ...ono było wygłoszone w języku angielskim. Kiedy myśmy słyszeli te fakty, fakt po fakcie, dokument po dokumencie, łącznie z tą całą chicagowską konwencją, kiedy się to słyszy proszę państwa w słuchawkach, a to dotyczy nas osobiście, to było to wielkie przeżycie. I w momencie kiedy mówi nam to człowiek, który zna Rosję, może jeszcze lepiej niż my, bo był 30 prezydentem sąsiedniego kraju i on mówi: - Niech pani uważa na siebie, jak pani będzie jeździła samochodem. Proszę państwa, to są, to są bardzo trudne sprawy, ważne i długo trwające. I, i myślę, że ja tak na początku, po tych paru miesiącach mówiłam, że nie wiem czy ja doczekam się za swojego życia wyjaśnienia tej katastrofy. Teraz jestem prawie pewna, że chyba się nie doczekam. I dlatego pojechałam też do Brukseli, dlatego wspieram te wszystkie działania, które prowadzą do wyjaśnienia prawdy, ale my mamy przeciwko sobie machinę państwa. A może państw? Może grupy. Myślę, że to są już więcej niż ludzie, w sensie formalnym. I dlatego jest nam tak trudno. I ja jeszcze raz państwu dziękuję, parlamentarzystom. Proszę się nie zrażać tym, że jesteśmy tylko głównie z Prawa i Sprawiedliwości, może my jesteśmy właśnie po to wybrani, żeby tego typu sprawami się zajmować. Kiedy państwo zostali wybrani, bo ja dopiero po katastrofie, nigdy nie przypuszczaliście na pewno, że przyjdzie wam zajmować się tak trudnymi sprawami. Ale to jest misja dla Rzeczypospolitej. A ta misja jest misją szczególną, tak jak się nazywa programy „Misją specjalną” itd., ja myślę, że słowo misja właśnie do pracy Komisji Smoleńskiej jest słowem jak najbardziej odpowiednim. Bardzo dziękuję. Przewodniczący Antoni Macierewicz: To my najmocniej dziękujemy i za to co pani mówi, i robi, i za to, za to świadectwo, które pani nam przekazała. Ja mogę tylko do tego dodać jedną uwagę, rzeczywiście jesteśmy świadomi olbrzymiego napięcia i wielu sił zorganizowanych przeciwko wyjaśnieniu prawdy. Chcę państwa poinformować, że w trakcie drugiej części naszego pobytu w Brukseli, ponieważ pani senator do tego nawiązała, przepraszam pana najmocniej, że rozszerzamy zagadnienie, no ale tak to bywa. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak to bywa. W czasie drugiej części, która składała się z mojego spotkania z posłami konserwatywnymi, tam ich chyba było 30 na sali, przewodniczący naszym obradom sformułował taką tezę, on mówi: - Ja nie jestem pewien czy był spisek i czy był zamach, który doprowadził do katastrofy. Ale jestem pewien, że jest spisek, żeby tej sprawy nie wyjaśnić. To tyle państwu tylko przekazuję. Proszę bardzo, pan poseł. Poseł …: Ja przepraszam za to pytanie, które do pana teraz skieruję, ono jest trochę delikatne, szczególnie po tym co powiedziała pani senator. To pytanie chciałem zadać przed 31 wypowiedzią pani senator. W tym momencie ono nabiera trochę również szczególnego znaczenia. Czy od tamtej wizyty poza prokuraturą i poza naszym zespołem ktoś usiłował z panem na te tematy rozmawiać? Czy wyczuł pan, że, ewentualnie, czy wyczuł pan, że ktoś jest zainteresowany jakąś pana wiedzą? Jeżeli pan nie może, to proszę nie odpowiadać. Pan Tomasz Szczegielniak: Nie, poza prywatnymi rozmowami w tej sprawie nie było jakiś, jakiegoś większego, jakiegoś zainteresowania rozmowom ze mną.... Znaczy mającego takiego, rozumiem, wymiar formalny, tak pan poseł pyta. Ja natomiast jeszcze chciałem się odnieść troszkę do słów pani senator, bo pani mówiła, że nie wiadomo, kto, gdzie siedział,... Senator Alicja Zając: Ja mówiłam.... Pan Tomasz Szczegielniak: ..natomiast wiadomo było, jak, kto miał siedzieć w samolocie, bo to było ustalone i w programie.. Senator Alicja Zając: ...dziesiątki razy o to pytali i cały czas nam odpowiadano, że takiej wiedzy nie ma. Przewodniczący Antoni Macierewicz: No to w takim razie prosimy pana, o relację w tej kwestii. Ponieważ rozumiem, że jest dokumentacja nawet. Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, jest program, program przygotowywany ostatecznie... Przewodniczący Antoni Macierewicz: To proszę nam to zrelacjonować. Pan Tomasz Szczegielniak: Do każdej wizyty zagranicznej prezydenta czy premiera przygotowana jest taka książeczka przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, dyplomatyczna, gdzie jest ... Senator Alicja Zając: ...pasażerów. Pan Tomasz Szczegielniak: Ale gdzie tam jest napisane, kto, w którym saloniku bądź miejscu samolotu miał siedzieć. Czy siedział ,to też jest inna sprawa, bo to też nie jest tak, że to jakby na rozkaz, że, czy nie ma przemieszczeń w trakcie lotu. Natomiast był podział na oczywiście salonik 32 prezydencki, gdzie siedział pan prezydent i małżonka, oczywiście pan prezydent miał prawo dopraszać i często tak robił bezpośrednio. Był salonik drugi, i też było określone kto w tym saloniku miał siedzieć. I salonik trzeci i później pozostała, pozostałe miejsca dla, w części pasażerskiej samolotu dla... I to w programie wizyty było napisane. Więc jest to jakaś wskazówka, gdzie, kto mógł siedzieć. Dziękuję. Senator Alicja Zając: Ja może jeszcze powiem, że ja leciałam kilkakrotnie tym samolotem. Powiem państwu nawet, takie weselsze zdarzenie z tych podróży, że w momencie powrotu z Włoch, z uroczystości z premierem Buzkiem, dowiedział się, że akurat 1 maja, mój mąż obchodził urodziny 56???.... i urządził ... w czasie tego lotu, te imieniny na tym pokładzie. Także już z tym Tupolewem to my byliśmy związani w pewien taki sposób... Natomiast mój mąż do końca nie był brany... w czwartek chyba dopiero.. Pan Tomasz Szczegielniak: Tak, pani senator, to ja może nie wiem czy to na forum publicznym, ale ja już mam w tym zakresie wiedzę, to, co do jakby okoliczności, w których pan senator został doproszony do, do lotu. To może jak pani będzie zainteresowana, to mogę to powiedzieć. Bo nawet sam z panem senatorem telefonicznie rozmawiałem w czwartek właśnie, dwa dni przed... Senator Alicja Zając: Mąż miał szczególny......do prezydenta szacunek i już mi przed tym wylotem do Katynia zakomunikował, że jeszcze leci z prezydentem, ... jeszcze leci z prezydentem, z kimś tam. I powiem państwu żeby tak troszkę złagodzić tą poważną atmosferę, która tutaj panuje, bo czasem sama sobie muszę też przypominać takie miłe rzeczy ..., to ja ogłoszę separację. A on mówi: - Separację, nie może być, bo ja przynajmniej raz w tygodniu jestem w domu. I tak faktycznie było. Także, ale tak właśnie się pracuje dla Polski i chyba warto, bo z tego są efekty. Natomiast ja będę musiała pójść do Senatu i chciałabym jeszcze państwu powiedzieć, że bardzo mam teraz przykry czas związany ze skutkami wyników wyborczych, kiedy usuwa się ze stanowisk osoby, mówiąc na przykład, że są za blisko Zająców, albo były za blisko Zająców. Bo myśmy już, może to nieskromnie zabrzmi, ale w Podkarpaciu, które jest małym środowiskiem, a zwłaszcza w powiecie jasielskim urośli do rangi jakiegoś takiego symbolu, mimo, że nic ci ludzie nikomu nie zawinili, tak się dzieje. Także to jest taki przykry czas, że państwo też pewno tego doświadczacie ... Przewodniczący Antoni Macierewicz: No niestety w całej Polsce tak się dzieje. 33 Senator Alicja Zając: ...dla Polski, to trzeba dźwigać jeszcze dodatkowy ten ciężar, właśnie dlatego, że się dla ojczyzny pracuje. Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ale na pewno pani senator to szczególnie odczuwa, to jest, jesteśmy tego świadomi. Senator Alicja Zając: Ja towarzysząc przez 20 lat, teraz sama dźwigam to, ale ani dnia od 4 lipca nie żałowałam, że podjęłam tą decyzję i ... Przewodniczący Antoni Macierewicz: Pani senator bardzo proszę we wszystkich tych sprawach po prostu informować. Każdy z nas jeżeli będzie mógł na pewno pani pomoże, czy pojedziemy tam, czy w inny sposób. Ale też jesteśmy do dyspozycji na miejscu, jeżeli będzie trzeba Mówię to zupełnie serio. Senator Alicja Zając???: ...powiedzieć państwu, że moi przyjaciele wymusili na mnie zgodę na to, żeby założyć Stowarzyszenie im. senatora Stanisława Zająca i w piątek ubiegły takie stowarzyszenie zostało już zarejestrowane, mamy już dokumenty z KRS-u. I ja będę chciała zorganizować takie duże spotkanie w maju, bo Staszek się urodził, tak jak wcześniej mówiłam, 1 maja, imieniny miał 8. W czasie ostatniej sesji Rady Powiatu Jasińskiego??? nadała imię Parkowi Edukacji Ekologicznej, na który się starał jako poseł o środki ...koło Jasła, jego imię. I tam .. zorganizować takie duże spotkanie. Jeżeli pan przewodniczący pozwoli mogłoby to być Zespołu Smoleńskiego wyjazdowe... Przewodniczący Antoni Macierewicz: Świetnie. Senator Alicja Zając: Jeżeli jest taka w ogóle możliwość? Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak, oczywiście. Senator Alicja Zając: Z możliwością również spotkania się zespołu z mieszkańcami ... Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak oczywiście, oczywiście. To będzie też okazja żeby odpowiedzieć na szereg pytań


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

   pobierz   książkę   w pdf